Byłam jeszcze niedawno kobietą
pracującą można powiedzieć na dwóch etatach. Praca zawodowa i dom, to ogromne
codzienne obciążenie w obowiązki. Odkąd urodziły się dzieci i powróciłam do
zawodu, oddech łapałam tylko nad ranem, kiedy wszyscy jeszcze spali, a ja
wstawałam na poranną kawę. Tyle tylko, że wówczas kończyło się to tylko na
kawie, bo dochodziła gonitwa myśli, co mam wykonać, a czego nie przeoczyć! 100%
matki w matce! Tylko gdzie były moje marzenia i pragnienia…? Kiedyś je maiła,
teraz zeszły na plan trzeci!
Doszła restrukturyzacja w firmie. Stres tak
niewyobrażalny, czy znajdę się na liście do zwolnienia, czy nie, że zapomniałam
o zebraniu u starszego dziecka w szkole, kontroli usg, na którą czekałam 3
miesiące… rozsypka na całego. Już wolałabym aby mnie zwolnili i przynajmniej
(tak wtedy myślałam), wyśpię się, pomyślę co dalej…
Firma jednak pępowiny nie
odcięła, żyłam w stresie kolejne miesiące. Mąż coraz częściej wyjeżdżał, a je
byłam w coraz gorszym stanie psychicznym. Przed którymś z wyjazdów, zostawił mi
zaproszenie na warsztat z motywacji z dopiskiem „ja nie zdążę wrócić, idź Ty J”. Poszła tylko dlatego
by mieć chwilę dla siebie, bez dzieci, pracy i gotowania. Sceptycznie
nastawiona… Słabo wchodziłam w relację z grupą. Adam to zauważył. Dał mi czas.
W drugiej części pracowaliśmy indywidualnie nad planem. Dostałam wskazówki,
dobrą szczerą rozmowę.
Z warsztatu www.odkrywcymocy.pl po kilku godzinach wyszłam „nabita
pomysłami”, które nie dawały mi spokoju. Kilka dni zajęło mi ich układanie,
spisywanie. Zaglądałam coraz częściej do notatek.
Umówiłam się na kolejne
spotkanie z prowadzącym trening. Ułożyliśmy i wygładziliśmy moje pomysły,
dostałam skrzydeł. Zabezpieczyłam swoją przyszłość, porozmawiałam z rodziną.
Dziś już nie pracuję w dawnej firmie. Dostałam w czerwcu dotację. Jestem szefem
sama dla siebie. Szyję ekologiczne pluszami, poduchy itp. Zaczęłam myśleć nad
warsztatami szycia dla innych kobiet. Spełniam się!
Dziękuję Adam za inspirację
i czas jaki mi poświeciłeś. Masz we mnie prawdziwego fana!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz